Czy długi weekend w górach się opłaca?

Górskie szlaki w Polsce należą do jednych z najbardziej przedeptanych w Europie. My po prostu lubimy chodzić po górach i to jest fakt. Tylko pytanie rodzi się czy lubimy to dla samych gór i ich majestatu, tudzież pokonywania siebie, czy też może po to by stanąć sobie pod tabliczką z nazwą i wysokością góry, zrobić zdjęcie a potem zamieścić na jakimś portalu społecznościowym?!
Nikogo nie oceniam, nie jest to moim zadaniem ale czasami po prostu już nachodzi mnie pewien rodzaj frustracji gdy widzę eleganckie panie w sandałkach zdążające do schroniska. No jak tak można?! Z drugiej strony krzywdę robi tylko sobie. Cóż zrobić na głupotę nie ma rady.
 Jest jeszcze jeden minus masowego przemierzania górskich szlaków: śmieci. Tacy  niedzielni wędrowcy, noszą w plecakach wszystko. A jak już dojdą i zjedzą posiłek mistrza pod postacią coca coli, chipsów, soczków i innych szmerów bajerów. Oczywiście takie opakowanie bez zawartości nagle staje się niemożliwie ciężkie i niezbędne jest opróżnienie plecaka gdzieś opodal ścieżki. Oczywiście niesienie tych śmieci do schroniska absolutnie nie wchodzi w grę.
śmieci w górach
Żałuję bardzo, że leśniczy tak nieskutecznie- jeśli w ogóle- łapią takich śmiecąch delikwentów.
Z tej prostej przyczyny nie lubię chodzić po górach podczas długich weekendów. Nie mogę patrzyć jak ludzie nie potrafią uszanować przyrody, która nie jest przecież ich własnością ale pełni tu raczej rolę gospodarza!
Wakacje z plecakiem

Zawsze podziwiałam ludzi, którzy świadomie i dobrowolnie decydują się na spędzenie czasu wakacji w sposób aktywny. To piękna inicjatywa, zwłaszcza jeśli idzie o aktywne wakacje z plecakiem, który waży od 25 kg a czasem i więcej. Z takim plecakiem na górskich szlakach bywa fantastycznie!
w drodze do schroniska fórskiego
To trochę tak jak wakacje nad polskim morzem, niby wszystko super ale pogody nie przewidzisz. Może się okazać, że trafimy na idealną pogodę ale bywa i tak, że cały tydzień będzie padać i mamy przysłowiowy klops. Trekingi w górskich schroniskach nie schną jakbyśmy tego oczekiwali, rzeczy w plecaku w pewnym momencie też przemokną. Nic tylko zejść ze szlaku i wrócić do domu...
Tak właśnie postąpiła by większość ludzi, ale turyści górscy to mocni zawodnicy. Jak to mówią ruska stal nie do zdarcia. Czasem chodzi o to by pokonać siebie, pokazać innym, że dało się radę choć kłody pod nogi były dość solidne. Oczywiście jak to zwykłam już mówić wszystko z głową. Jeśli np. idziemy już trzecią dobę w deszczu, czujemy, ze nasz organizm jest na skraju wyczerpania to wiadomo, że trzeba sobie dać choć dzień w schronisku na regenerację. Bywa, że i takie chojrakowanie bywa bardzo zgubne. Historia zna mnóstwo takich przypadków. 
Miało być o wakacjach a wyszło jak zwykle, przepraszam. Oczywiście życzę wszystkim pięknej pogody, lekkiego wietrzyku, pięknych widoków ze szczytów gór i niech nas prowadzi dobry duch Klimka Bachledy i innych dobrych przewodników!

Kijki czy nie kijki? Oto jest pytanie!


kijki trekingowe
Było już trochę o butach trekingowych, to czemu by choć przez chwilę nie pociągnąć tematu i nie powiedzieć czegoś o kijkach trekkingowych?
Sprawa tutaj często rozbija się o kwestie honorowe, no bo jak to z kijkami ale bez nart? albo zostaniemy posądzeni o to, że nie radzimy sobie o własnych siłach. Nie wiem co gorsze....
Z kijkami pierwszy raz na górskich szlakach spotkałam się jakieś sześć lat temu i szczerze, myślałam bardzo podobnie- oszołomy jednym słowem! Jakiś czas później, góra dwa lata, moja siostra miała dość poważne problemy z kolanami, które jak wiadomo przydają się w górach. Po długiej rehabilitacji też chciała wrócić na szlak by zdobywać kolejne górskie schroniska, gdy zapytała nieśmiało lekarza co on na to, powiedział, że oczywiście niewielkie trasy ale koniecznie z kijkami. Od tej pory w mojej rodzinie pojawiły się trzy pary takich kijków i czy to niewielkie wzniesienia, czy też słuszniejsze podejścia zabieramy je ze sobą wszędzie. Pierwszym powodem jest faktycznie troska o odciążenie stawów, kolejnym kwestie wygody. Każdy kto przemierzał kiedyś mokre, górskie polany wie jaką można sobie zafundować "przejażdżkę" na mokrej trawie przez chwilę nieuwagi. 
Jeśli chodzi o innych turystów, to ilość zapominanych przez nich w schroniskach kijków również może świadczyć o ich popularności ;] Jeśli oczywiście chodzi o moją opinię i doświadczenie, jestem na tak dla kijków trekingowych!

Schroniska na bogato!

Jest troszkę schronisk górskich, które choćby na swojej stronie internetowej pokazują się "na bogato". Nie ma w tym nic złego,wiadomo że nikt nie chce zatrzymywać się w schronisku, które wygląda gorzej niż rozlatująca się wiejska stodoła. Niemniej jednak jest pewna granica- przynajmniej jak dla mnie. 
Przemierzając górskie szlaki często wygląda się- skromnie mówiąc- mało elegancko. Zima, deszcz, błoto wszystko to sprawia, że wchodząc na lśniącą, marmurową posadzkę w schronisku górskim, odczuwamy pewien dyskomfort. Oczywiście mówię tu o odczuciu swoim jak i moich znajomych, nie oznacza to że pewnikiem każdy się tak czuje.
w drodze do schroniska
Ja pracując w schronisku górskim wiem jak wygląda to z tej drugiej strony. Jest weekend, turystów od groma, wydawanie posiłków, zmywanie talerzy, zamiatanie, wycieranie podłogi, bo oczywiście nikt nie chce jeść na jadalni zawalonej błotem. O wszystko trzeba zadbać i nie ma zmiłuj. Jak na schronisku są jeszcze właściciele, sprawa jest tym trudniejsza, bo dodatkowo oni ciągle stresują, że coś nie jest tak jak powinno. Istny dramat. Stety niestety nie da się tego uniknąć. Ale wiadomo, że na marmurowej posadzce sprawa jest o wiele trudniejsza niż np. na drewnianej podłodze. Może i wygląda to pałacowo, ale chyba nie tego oczekujemy idąc w góry. Czekam chwili aż na każdym górskim szlaku było wi-fi. Prędzej czy później to z pewnością nastąpi ale gdzie wtedy będę uciekać przed cywilizacją?
Wszystko jeszcze przed nami, gorsze i lepsze chwile, jedno jest pewne, góry jak stały tak jeszcze postoją a ja w ostateczności mogę wyłączać telefon. A ubłocone trekingi? No cóż taki chyba już ich urok, że mają mnie ratować przed przemoczonymi skarpetkami, bąblami na stopach, skręceniami kostki i innymi nieprzyjemnymi sprawami. Jeśli ceną za to ma być tylko ubłocona posadzka w schronisku to ja już się nasprzątałam i nie mam sobie nic do zarzucenia ;]
 

Zachód/ wschód słońca w górach

górskie szlaki

Pracując w schronisku górskim przez pół roku, w zimie i latem, zdarzyło mi się dosłownie kilka razy zobaczyć wschód lub zachód słońca, który mnie zachwycił. Co może być dowodem na to, że nie jest to zjawisko, mimo swojej powszechności- słońce wschodzi i zachodzi przecież codziennie- łatwe do zaobserwowania. 
Czynników przez, które tak się dzieje jest co najmniej kilka. Najważniejszy to, taki, że nigdzie pogoda nie jest tak zmienna jak w górach. Teoretycznie starzy górale potrafią przewidzieć, że nastąpi jakaś zmiana pogody ale nigdy nie przewidzą tego co do dnia. Jeśli nastawiamy się na wyprawę pt. wschód słońca na Babiej, zazwyczaj możemy faktycznie zobaczyć upragniony wschód, jednakowoż nie każda góra ma takie same warunki. Zdjęcie powyżej zostało zrobione podczas wycieczki szlakami górskimi w Ustroni. Mimo częstych powrotów w te strony tylko raz udało mi się zobaczyć tam upragniony wchód słońca.
To taka prosta sprawa, a tak cieszy. Gdyby schroniska górskie należały do mnie, albo chociaż jedno to z pewnością na stronie głównej schroniska byłoby zdjęcie właśnie takiego wschodu słońca owianego zimową mgłą- czysta poezja. Jako góralce z krwi i kości chyba nigdy nie znudzi mi się właśnie ten widok. zachód słońca nad morzem vs zachód słońca który jest zwieńczeniem pokonywania szlaków górskich nie może się równać.
Jeśli bym miała powiedzieć co Panu Bogu wyszło najlepiej to byłby to właśnie zachód słońca w górach. Mój najulubieńszy to oczywiście zachód słońca zimowym popołudniem na Babiej. Polecam każdemu kto ma dobre buty, czołówkę i nie straszny mu mróz i wiatr ;]
Jak zachować się na szlaku?


Schroniska górskie faktycznie są miejscami w których się wypoczywa  pierwszorzędnie. Potwierdzi to niejeden doświadczony traper. Ale zanim się przemierzy górski szlak wiodący nas do upragnionego odpoczynku, trzeba  zmierzyć się z niejednym podejściem, czasem niebezpieczeństwem lub co najgorsze z możliwych, kontuzją w trasie. Nikomu tego nie życzę. Gdy jeszcze wędruje się w dwójkę, lub większą grupą nie ma najmniejszego problemu ale gdy idziemy sami, tu faktycznie może być niewesoło. Do schroniska daleko, apteczka uboga i co zrobić? Liczyć na to, że zaraz z za zakrętu wyłoni się jakiś turysta? Nadzieja jak wiadomo umiera ostatnia. Na szczęście turystyka górska to sport honorowy i nie spotkałam jeszcze przypadku tak zwanego "chamstwa na szlaku". Oczywiście wyłączając z tego tematu motocyklistów, którzy mają dziwny sentyment do górskich szlaków, rozumiem że chcą się sprawdzić ale ja idę w góry również po ciszę a Ci niezbyt się tym przejmują.
schroniska górskie
I tak oczywiście w między czasie nawiązałam do miliona tematów ;] Jak zachować się na górskim szlaku? Oto jest pytanie! Odpowiedź jest zawsze taka sama: z głową! Gdy spotykamy kogoś, bądźmy mili i powiedzmy "cześć" a nóż spotkamy się jeszcze w schronisku i będzie nam potem miło, a nawet jeśli nie to i tak kultura tego wymaga na wąskim górskim szlaku ;]
Śmieci! Zawsze zabieramy ze sobą!. Skoro można było wynieść w plecaku pełną butelkę wody, to niby dlaczego nie nieść z powrotem pustej? Przecież już jest pusta i lżejsza. Tego po prostu nie znoszę, wszelkie butelki, puszki, papiery, niedopałki (!) przecież jesteśmy tu gośćmi.
Tak wygląda sytuacja, na to ja zwraca, uwagę w zachowaniu na szlaku.
Z pewnością znajdzie się coś jeszcze ale to już inna historia...

Gdzie na talerzu pojawia się magia



W pierwszym poście pisałam na temat miejsc do których często wracam, wspomniałam w nim również o żurku, który jadam tylko na Rysiance. Właśnie
o tym chciałabym dziś pisać, w tle oczywiście mając szlaki górskie ;]
Schroniska górskie zarabiają na różnych usługach. Największe zyski generują oczywiście noclegi, bo wiadomo że gdy schronisko pełne to i kasa również nie świeci pustkami. Kolejnym generatorem zysków są wydawane posiłki. I tu pole do popisu dla właścicieli schronisk jest ogromne. W poprzednim poście wspomniałam o szlakach górskich w Ustroniu i tam w jednym ze schronisk regionu spotkać można kucharza, który serwuje kuchnię tajsko-wegetariańską. Przyznam szczerze, że mnie to zaskoczyło, ale jak to się mawia "kto bogatemu zabroni?". Co ciekawe z rozmowy wywnioskowałam, że nikt jeszcze nie narzekał na jego kuchnię i zazwyczaj talerze wracają puste.
Sztandarową potrawą w schroniskach górskich są pierogi, podejrzewam, że wiąże się to z kwestią organizacyjną. Łatwo je przechowywać i z dystrybucją też nie ma większych problemów ;] Zupy, placki ziemniaczane, racuchy wszystko to zostało przeze mnie wypróbowane i zaakceptowane, choć wiadomo mam już swojego faworyta. Ale kiedy widzę  w schronisku fast-fooda no to nogi się pode mną uginają. Przecież szlaki górskie powinny być (i w większości na szczęście są) miejscami promocji zdrowia! A tu w menu widzę zapiekanki, oczywiście mrożone milion razy i odgrzewane w mikrofalówce. Wstyd! Łatwy pieniądz to nie zawsze dobry pieniądz, przynajmniej w moim kulinarnym guście.
Jeszcze jedna strona medalu mi się nasuwa. Otóż w jednym z zaprzyjaźnionych schronisk, zimą nie da się dojechać samochodem, nawet najbardziej wystrzałową terenówką. Co się wtedy dzieje? Sposób sprawdzający się od wielu tysięcy lat, jakże niezawodny, aczkolwiek dość męczący... na plecach tragarza
i to jest dopiero poświęcenie dla dobra turysty!
Trochę inna strona słońca ;]

Dziś  szlaki górskie nie zaprowadzą nas już do Beskidu Żywieckiego ale na zupełnie inne ziemie choć tak naprawdę w ścisłym sąsiedztwie. Skupię się dziś na Ustroniu i pobliskiej Istebnej. W samej Istebnej mam kilku znajomych i wszyscy oni mówią o niej "kraina ognia". Skąd ten pomysł żeby nazwać tak tę piękną krainę? Sama nie wiem, podejrzewam, że sprawa rozbija się o temperament mieszkających tam ludzi.

Jeśli chodzi o szlaki górskie, które się tam znajdują to zdecydowanie można je nazwać spacerowymi albo subtelniej rodzinnymi. Analizując np. schroniska górskie Ustroń, weźmy pierwsze lepsze na Równicy znajdujące się na wysokości 884 m.n.p.m. Na tej wysokości nie potrzeba nawet przewodnika dla wycieczki szkolnej. Dziś nie jest to dla mnie wyzwanie, to fakt. Trochę się z tego śmieję i uczciwie przyznaję się, że odwiedzam nieliczne schroniska górskie tego regionu dość rzadko to pewnie kiedyś się jeszcze z nimi przeproszę. Wystarczy zima, albo spadek kondycji czy też, najpewniejsza obok podatków i śmierci starość. Szlaki górskie nie będą już dla mnie tak łagodne, a stare kości tak odporne i wytrzymałe jak kiedyś. Myślę jednak, że potrzeba gór zawsze będzie wyrywać się z mojego serca. Dlatego jeśli ktokolwiek, mówi że góry są dla wytrzymałych, młodych i silnych osób to nie ma co zaprzeczać, tylko założyć wygodne buty, plecak na plecy i wejść choćby na szlaki górskie ustroń by pokazać kto ma rację!

Nadal Beskid Żywiecki

Beskid  Żywiecki faktycznie całkowicie mnie oczarował! Szlaki górskie  właśnie w tym konkretnym miejscu znam bardzo dobrze, na tyle, że chyba mogłabym tamtędy chadzać nocą bez czołówki- o ile oczywiście nie bałabym się niedźwiedzi i innych leśnych zwierząt. Oczywiście wiadomo, że kontakt z leśną zwierzyną nie zawsze musi być niebezpieczny dla nas, dla nich jednak to zazwyczaj sprawa życia i śmierci.  Często zdarza się, że schroniska górskie przygarniają jakąś sarenkę, jeżyka czy liska. Niby nic takiego, a jednak taki zwierz będzie miał w przyszłości problem żeby powrócić do swoich, zapach człowieka zostaje na nim na bardzo długo. 
górskie szlaki
Ale nie to miało być przedmiotem dzisiejszego wpisu. Następne schronisko górskie do którego wracam, niemalże za każdym razem gdy odwiedzam Rysiankę, znajduje się niedaleko jak na standardy górskich szlaków tj. schronisko na Hali Mizowej. Nie każdy je lubi i wcale mnie to nie dziwi. Jest ogromne! Kiedyś się w nim zgubiła moja bratanica. Mimo to trasa do niego należy do jednej z przyjemniejszych i najłatwiejszych, wręcz idealna na niedzielny spacer z rodzinką! Jedynym minusem dla mnie są wszędobylskie parasole przeciwsłoneczne Milki. Na Lipowskiej dokładnie to samo, ja rozumiem że sponsor sponsorem ale żeby mi to fioletowe coś, zapaskudzało widok?! Tej "atrakcji" jestem całkowicie przeciwna! Ale to faktycznie jedyny minus. Tym samym po raz kolejny serdecznie polecam schroniska górskie Beskidu Żywieckiego!

Schroniska górskie, które odwiedzam najczęściej

Jest kilka schronisk i szlaków do których wracam raz po raz z wielką przyjemnością. Nie koniecznie dlatego, że są łatwe albo wręcz przeciwnie- każdy przecież czasem lubi się zmęczyć, lub też widoki odbierają dech w piersiach. Głównym powodem dla którego decyduję się ruszyć ponownie na raz przebyty górski szlak jest fakt, że spotkało mnie tam coś miłego lub po prostu dobrze się czuję widząc znów te same twarze, które podają mi moje ulubione pierogi na szczycie lub żurek, którego nie znoszę, ale jem go z wielkim smakiem tylko w jednym miejscu na ziemi. Takim miejscem jest właśnie schronisko na Rysiance w Beskidzie Żywieckim, gdzie turyści mogą zjeść właśnie wspomniany przeze mnie wcześniej znakomity żurek. Taka prosta rzecz a decyduje o tym, że wstaję o 5.30 rano, ubieram buty, zakładam plecak i ruszam górskim szlakiem na szczyt.
To pierwsze miejsce, które przychodzi mi do głowy gdy chcę się oderwać od życia w betonowej dżungli. Są też inne, równie miłe mojemu sercu, choćby ze względu na to, że nigdzie mój sen nie jest tak spokojny jak tam, mowa o Dolinie Pięciu Stawów w Tatrach. Do tego schroniska prowadzą przynajmniej trzy górskie szlaki które znam na pamięć, mam również wciąż nadzieję, że i inne  poznam kiedyś równie dobrze.
górski szlak
 Każdy lubi wracać do miejsc w których już był i nie ma w tym nic złego, jeśli to jest właśnie to miejsce na ziemi w którym czujemy się naprawdę szczęśliwi!  I ja będę z pewnością wracać do tych miejsc, pamiętając że jest jeszcze tyle górskich szlaków które wciąż na mnie czekają!